czwartek, 9 lutego 2017

Elephant Nature Park Chiang Mai sprzątanie paczek i organizacja

drugi dzień spędziliśmy na sprzątaniu kupek po słoniach zatem zaczęliśmy z grubej rury, wydawałoby się ;) generalnie było sporo zabawy i wszyscy robili to z uśmiechem na ustach, oprócz laski której skrzywiła się sztuczna rzęsa ...ale ten fakt pominę ..
po śniadaniu przekazano nam specjalne narzędzia, grabki i łopaty :) robił to specjalista.



przechodziliśmy z boksu do boksu i sprzątaliśmy. 




wszystko ładowaliśmy na mały traktorek który potem jechał jakieś 5 minut od miejsca gdzie sprzątaliśmy i wyładowywał paczki ... 


dwa transporty później wycwaniłam się trochę i jeździłam razem z chłopakiem który prowadził traktorek czyli naszym opiekunem na ten dzień. 


to był jedyny moment kiedy można było z bardzo bliska zobaczyć bawoły.




wszystko trwało dwie godziny, potem do obiadu mieliśmy czas wolny, mogliśmy go spędzić jakkolwiek chcieliśmy. po obiedzie odwiedzaliśmy każdą ze słonich rodzin osobno, nasz opiekun opowiadał nam o słoniach o każdym z osobna. mieliśmy też możliwość karmienia ich. 
tej małej poniżej złamano mogę podczas ceremonii  w wieku lat 4 ... nigdy jej nie leczono. po 20 latach wylądowała w ENP. decyzją weterynarzy ... już tak zostanie. musieliby ją usypiać, łamać nogę jeszcze raz i dopiero leczyć. widocznie jest jakiś powód aby tego nie robić. 








po południu poszłam do części gdzie jest schronisko dla psów ...dla ponad 600 psów ... mają tam za mało ludzi zatem każda para rąk przyda się choćby do wyprowadzenia chociaż jednego czworonoga. 



droga po której wyprowadzamy psy, jedna z wielu jest podzielona na spacer krótki i długi.. dla różnych piesków.


zdrowe psy trzymane są w olbrzymich boksach w grupach które się nie atakują.


 one doskonale wiedziały po co przyszłyśmy i wszystkie podbiegły do wejścia ... 




czarnego pieska wybrałam rzecz jasna ja ... wiedział doskonale co oznaczają znaki na drodze gdzie jest znak krótkiego spaceru ... tak śmiesznie się przy nim położyła próbując protestować przed powrotem ... na szczęście nie musiała bo my miałyśmy wyznaczony długi spacer bo piesek jest zdrowy. przy drugim znaku protest był dużo bardziej ...dynamiczny. aż człowiek nie chce wracać .. wdziała że drugi znak oznacza powrót .. 



siłą tego miejsca jest zdecydowanie organizacja. tygodniowi wolontariusze są podzieleni na 3 grupy. A, B i C. każda z tych grup robi w danym dniu coś innego, czasami jesteśmy łączeni do jednego zadania. 
śniadanie jest o 7. pierwsze zadanie zaczyna się od 8 do jego wykonania, potem czas wolny. o 11:30 jest lunch ? obiad w sensie. dziwiłam się że tak wcześnie ale przyznam że zawsze o tej porze byłam już głodna, po fizycznej pracy. kolacja jest o 18:00. codziennie między 17 a 17:30 można dać do prania swoje rzeczy lub je odebrać. 6 zł / kilogram. odebrałam pięknie pachnąca i ładnie poskładane. 


zwykle o 19:00 są różne zajęcia o których opowiem później. 

poniższa tablica mówi na przykład o tym że ENP szuka wolontariuszy którzy lecą do tych miejsc. chodzi o to że w tych miastach mieszkają osoby które to były i które zdecydowały się na adopcję którego z piesków :) ENP płaci za wszystkie papiery, badania i przelot takiego malucha ... jednak potrzebny jest opiekun. 


a tu pokazane jest w ilu już miejscach mieszkają pieski z ENP


tu jest tak zwany punkt spotkań przed każdym zadaniem. informują nas co będziemy robić i kto podczas zadania jest naszym opiekunem. wcześniej oczywiście o tym wiemy ... głównie po to aby wiedzieć jak się ubrać ... przecież nikt nie będzie wysyłał paczek w klapkach ...aczkolwiek była taka jedna, poszła po 3 minutach :) 



tak wyglądało objaśnianie nam wszystkiego .. po raz pierwszy, gdzie narzędzia, gdzie rękawiczki, jak korzystać z informacji na tablicach itd. 



mam też dla Was dużo filmów które pokazują lepiej pewne zdarzenia ale te będę wrzucać ... chyba już po powrocie. 
ah..... i poznałam Tą Kobietę ... nie mogę zapamiętać imienia. skromna. ... przesympatyczna. zwyczajna .... cała umazana błotem :) 



2 komentarze: