byłam na miejscu po 12 w nocy. autobus bardzo mega komfortowy ... powiem nawet ze bardziej komfortowy niż samolot. poniżej widać mój autobus z moim plecakiem owiniętym w pomarańczową szmatkę :)
dalej nie widać tego dobrze ale te siedzenia mają takie oparcie dla nóg które się rozkłada ... aby można było prawie leżeć. wybrali cudowny kolor. różowy.
siedziałam na górze z samego przodu, babka z która nie mogłam się dogadać pewnie się nade mną zlitowała za to że nie mogłyśmy się dogadać odnośnie godziny ale o tym już pisałam w poprzedniej notce
dostaliśmy darmowy poczęstunek i kocyk który widać powyżej
wcześniej zorientowałam się że zameldowanie w miejscu gdzie wynajęłam nocleg jest do 21.00. napisałam mail z prośbą o zameldowanie w środku nocy. zgodzili się. nawet dostałam info że koleś po mnie przyjedzie, bo to środek nocy .... i za tuk tuka zapłacę więcej ...wiec bardzo miło z ich strony, nie wzięli za to grosza. .... odpowiedział mi płynnym angielskim ... pomyślałam że używa google translatora ... jak po mnie przyjechał z auta wysiadł ... biały koleś. .. okazało się że jest Anglikiem i ma żone Tajkę. obydwoje mega super sympatyczni. odwiózł mnie do mojego pokoju i tu kolejne zakoczenie ...super warunki. zobaczcie
znów mój ulubiony kolor - różowy .... mrrrrrrrrr
no a dzień zaczął się następująco. ... rano wstałam dopiero o 9. poszłam do recepcji, chciałam porozmawiać odnośnie atrakcji turystycznych, natura parki i te sprawy. powiedziałam że chce odwiedzić park narodowy Phu Kradung , dowiedziałam się że to dwie godziny jazdy w jedna stronę i generalnie bez auta jest trudno (serio?) ale na stópkach też coś tam zobaczę, a tak w ogóle to w jedną stronę idzie się 4 godziny (może znowu się zgubię?) zawzięłam się i jadę jutro o 5 rano. jak się nie odezwę przez weekend znaczy że się zgubiłam i robaki mnie jedzą :) potem Tai (zona faceta który mnie przywoził ... czyli właścicielka) powiedziała że może mnie podrzucić do takiego zbiornika wodnego który nie jest bardzo daleko bo generalnie w mieście nie ma co robić. .. tylko że umówimy się na jakąś zapłatę ... pomyślałam że chce mi sztucznie zaplanować dzień i dodatkowo zarobić, ale ja wiem rzecz jasna lepiej i pójdę sobie do miasta a potem to zobaczymy. ...tia ... jak zwykle "wiem lepiej". cóż w mieście. ano NIC. jedno centrum informacji turystycznej, zamknięte. nawet tuk tuki mnie nie zaczepiają....ale w końcu chciałam mieć naturalną Tajlandię to mam :)
aha i na ulicach byłam jedyną biała. jakieś dzieciaki były przy szkole, wiek około 8 - 12 lat ... patrzyły na mnie jak na ufo ... uśmiechały się, machały do mnie i pokazywały mnie sobie paluszkami, śmieszne uczucie. .... dalej zjadłam jakieś śniadanie (ryż z warzywami) a dalej poszłam do bankomatu. nie wzięłam całej kasy w gotówce bo nie chciałam mieć dużej ilości pieniędzy przy sobie. źle mi się przycisnęło i wypłaciłam mniejsza kwotę niż chciałam ... spróbowałam drugi raz .... pojawił się jakiś napis szlaczkiem .. ciśnienie w gore, ale "będzie dobrze". wróciłam grzecznie na recepcję i poprosiłam Tai aby faktycznie zrobiła mi wycieczkę bo generalnie zapowiadał się długi, nudny i stracony dzień. powiedziała że proponuje 300 baht (trochę ponad 30 zł) zgodziłam się. pokazałam Jej szlaczki na bankomacie a ona na to że ... muszę się skontaktować w bankiem. ciśnienie w górę. kasa na koncie jest. karta aktywna. ograniczenie wypłat gotówkowych nieosiągnięte ...ale bank mnie tak qrwa kocha ze wytrzymać beze mnie nie może. było wcześnie wiec M. która mogła mi pomóc w Polsce jeszcze spała. dobra. jedziemy na wycieczkę. Tai zawiozła mnie w piękne miejsce.
popłynęłyśmy łódką ...
miałyśmy jeszcze do wyboru 4 x droższe takie coś jak poniżej ale pomyślałam że fajniej i ciekawiej będzie łódką (i taniej .. ale w TEJ kolejności)
potem zawiozła mnie jeszcze w takie miejsce gdzie bardzo stara metoda, już generalnie nie stosowaną .... wytwarza się ręcznie materiał bawełniany . ...nie wiem czy widzicie dobrze na zdjęciu ale z każdej szpulki z nićmi odchodzi jedna ... nie mogę wgrać filmu bo mam wolny internet (kiedyś to edytuje)
tak powstaje jeden rząd nitek .... potem na tym wytwarza się kolejny na takiej specjalnej maszynie
to jest tak żmudna i monotonna praca ... ale jakościowo materiał jest genialny. dlatego właśnie ceny są tak wysokie. obok mieli sklep ... kupiłam sobie coś malutkiego na pamiątkę. poniżej można zobaczyć jak rośnie bawełna która kiedyś w Ameryce zbierali czarni :) ...
dalej wróciłyśmy z Taj do hotelu i umówiłyśmy się na późniejsze popołudnie na spacer. zaczęła się akcja "bankomat nie wypłaci kasy". pani z mojego kochanego banku powiedziała ze karta jest zastrzeżona ..... i że zrobiłam to ja przez bankomat. Jak kurwa ja jak angielski jeszcze rozumiem i może jestem roztrzepana i czasami nieuważna itd itp ale ang jeszcze rozumiem. dupa, karta nie działa. zajebiście ..... urlop zmarnowany, pozostaje mi wracać do BKK i czekać dwa tygodnie na samolot dając dupy za szklankę wody , aczkolwiek pewnie na to bym nawet nie zarobiła bo Tajki są tak szczupłe, śliczne, drobne ....ze moja by się najwyżej załapała w ostateczności ... nie ważne. kasy mam do poniedziałku / wtorku. histeria, wkurw, nerwy, płacz, i tak w kółko. jestem w środku buszu, nie ma tu żadnego biura podróży (babka z mojego banku przez M. podawała rożne pomysły załatwienia sprawy, jeden głupszy od drugiego) nie ma tu konsulatu , jestem w buszu na litość boską, dobra internet est ale to inna sprawa. 2 godziny maksymalnego stresu, bo za co ja się utrzymam ? tym bardziej że na wyspach i w BKK jest dużo drożej i nie znajdę noclegu za 250 baht , tylko za 1000 baht :/ dużo by pisać, emocje na poziomie wysokim, poza skalą, ja wkurwiona .... Western Union. przelew drogi ale trudno, za głupotę (brak drugiej karty) się płaci i tyle, nie ma się co oszukiwać. bierzcie dwie karty z dwóch różnych banków. ... i gotówkę jeśli ktoś się nie boi, tyle w temacie.
przeszłam się do miasta ... oni tam w ogóle po angielsku nie mówią .... w ogóle, chciałam sie zapytać o bilety do parku narodowego oraz do Udon Thani - mojej następnej miejscowości .... trwało to 20 minut zanim się zrozumieliśmy, masakra.
Tai przyszła po mnie i poszłyśmy na super spacer, na górę skąd jest panorama na Loei. przyznam że to był niezły spacer. na górze było coś w rodzaju malusieńkiej świątyni... wchodziło się częściowo po schodach, dwa razy przeciskałyśmy się przez takie wąskie otwory w jaskiniach, nie wiem jak moje ogromne dupsko się tam zmieściło ale widocznie. ... jakoś się udało. piękne miejsce i po drodze kurki i kogutki (nie, nie na rosół ... cieszą się życiem)
Tai sprawiła że dzień był mega ciekawy i interesujący i wyczerpujący ale to dobrze bo się wyśpię. i na koniec powiedziała za 200 baht wystarczy bo ona tez dużo zobaczyła i płynęłyśmy łódka itd... zatem rili friendli. skorzystałam. zawsze to jeden dzień żarcia do przodu. hotelik ma jedną wadę - słychać ulicę ..... trudno zasnąć, ale to jest nic w porównaniu z warunkami jakie tutaj mam. na koniec dnia zahaczyłyśmy o miasto ... aby kupić coś do jedzenia na wynos. zapłaciłam 4 zł za wielką kupkę ryżu z warzywami. tajskie, pikantne pyszne żarcie. fajnie wyparzyło mi pysk :) aaaah i jeszcze jedna śmieszna rzecz się zdarzyła na wieczornym spacerze ..... mijaliśmy takiego Pana ... Taja ... zapytał czy może sobie ze mną zdjęcie zrobić ... użył słowa beautiful (chwale sie, a co) ale raczej chodziło mu o to że jestem white.... i rzadko się tu białych spotyka, nie pokaże Wam fotki bo wyszłam na nim jak gruba świnia przed ubojem.
jutro pobudka o 5 .... i Jej Mąż, ten anglik zaproponował że mnie podrzuci na dworzec autobusowy bo pierwszy autobus jest o godzinie 6:15 .... są mega friendli, i to tak bez udawania.
ahh i jeszcze jedno .... znalazłam auto w moim ulubionym kolorze rzecz jasna, ... które .... bardzo by do mnie pasowało gdyby nie moje czarne lwiątko.
dzień pełen wrażeń ...... a rano zapowiadał się jako nudny, stracony, beznadziejny dzień.







Chce foto swini przed ubojem!
OdpowiedzUsuńnie ma mowy głowko. przykro mi. chyba ze priv ale to po powrocie do Polski jak się urżne. alkoholu mi tu brakuje. nie bardzo ale trochę
OdpowiedzUsuńw Tajlandii nie ma alkoholu? to pewnie dlatego tak malo Polakow tam lata.
OdpowiedzUsuńjest jest ...tylko jest drogi .... a ja przeliczam wszystko na "noclegi" :) 0,3 = jeden nocleg, jakos tak ... spoko ..... jakoś dam radę ;)
OdpowiedzUsuńPodaj adres wysyłam 0.7, żebyś mi tam nie uschła XD
OdpowiedzUsuń