sobota, 14 lutego 2015

zmiana planów (Udon Thani)

Jestem w Udon Thani. W hotelu / hostelu obsługa żadna... miasto takie sobie.
jutro jadę zobaczyć jezioro Red Lotus Lake. zapytałam o to miejsce na recepcji. baba z krzywym pyskiem zaproponowała taksówkę, za 1300 baht. idiotka. tyle kosztuje bilet lotniczy do Bangkoku (do którego lecę w poniedziałek, ale o tym za chwilę). no więc mowie ze to drogo i pytam z bananem na ryju czy nie ma innej opcji. odpowiedziała z jest ale dojazd jest bardzo skomplikowany. pytam... jaki? musze dojść na dworzec autobusowy... mogę się przecież zgubić... wybrać  odpowiedni autobus... mogę się pomylić w wyborze.... i dojechać w odpowiednie miejsce.... mogę pomylić przystanki.... stamtąd musze wziąć busik do samego jeziora. faktycznie. skomplikowane jak diabli. koszt 150 baht. kurwa mać jestem biała a nie tepa..... zaczyna mnie mocno wkuriwac takie bezczelne naciąganie. odpowiednio ich ocenie po wymeldowaniu.
otóż zmiana planów polega na tym ze miałam jechac w poniedziałek do Korat. nie jadę bo 1. jestem zmęczona 2. nie chce mi się spędzać 12 godzin jazdy na wschodnie wybrzeże 3. mam ochotę na czekoladę i na czekoladową czekoladę i zaraz będę zdychac i nie będę nadawać się na dzwiganie plecaka w 30 stopniowym upale.
zatem zamienilam Korat na wyspę. mam już prawie cały plan do końca pobytu. w poniedziałek lecę do bkk ponownie.... i stamtąd autobusem do miasta Chanthaburi lub od razu do Trat (to jedyna niewiadoma która została) Chanthaburi jest podobno bardzo czyste i bogate....chyba chciałabym zobaczyć tą czystość :) :)  z Trat natomiast musze się przedostać na wyspę Ko Mak na której będę od 17 do 20 lutego. zatem wybór między Chanthaburi a Trat zostawiam na ostatnią chwilę.... te miejscowości są położone bardzo blisko siebie.
natomiast od 20 do 23 lutego będę na innej wyspie, obok tej pierwszej. nazywa się Ko Chang. chce odpocząć przed powrotem do domu i przed bangkokiem w którym będę od 23 do 26. 02....  do trzech razy sztuka.... tym razem już w nim zostane. znalazłam bardzo fajne i niedrogie noclegi w tych miejscach. trochę się naszukalam.
mam nadzieje ze na Wyspach jest możliwość ciekawych spacerów... Bo co prawda mam ochotę na leżenie i odpoczywanie ale znam siebie.... i długo plackiem na plaży nie wytrzymam. dobrze ze wzięłam ze sobą trzy książki :)
zateskniłam dziś za...  Polską. bardzo.
poniżej przedstawiam Wam kwiatuszki na ulicy i kolegę z łazienki (mnie on nie przeszkadza. mam nadzieje ze sobie jakoś w kanałach poradzi) słodki. nie? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz